The Official Website of Mateusz Szczypta

also known as "szczypcik"

30 września 2010

O czymś takim jak Natchnienie i o czymś tak płochliwym jak Wena.

Na głośnikach Wolfmother - Pilgrim


    Wracałem z Rzeszowa. Pośpiesznym do Łodzi. Wrzucam Sabaton na słuchawki i odpływam. I nagle jeb! Przyszedł pomysł. Zajebisty pomysł. Tłukę go we łbie, mózg na najwyższych obrotach, Wena pieści umysł (zajebiste uczucie, jak nigdy tak nie czuliście to żałujcie), otwieram lapka, wklepuje w notatnik,bateria siada, biorę kalendarz i gryzmolę. Gorączka tfurcza. Wysiadam w Tarnobrzegu. Idę do domu, dalej wałkuję to w głowie. Nagle zatrzymuje się obok czarna beemka i panna pyta o drogę. Tłumaczę. Pokazuję. I widzę jak tą beemką odjeżdża moja Wena i Natchnienie. Szlag! Słuchawki na uszach, Sabaton gra, od nowa rozpędzam mózg. Odtwarzam to co było przed beemką, Wena nieśmiało wraca i słyszę w sluchawkach "Warszawo walcz!"*. I wszystko poszło się yebać.

Więc zwracam się do Pani z czarnej beemki, która pytała o ulice Moniuszki - oddaj moją Wenę, tą Wenę co odjechała z Tobą.

Bo ta druga to jakaś strasznie płochliwa...


*Kto wie ten wie, a kto nie to z kawałka Uprising z płyty Coat of Arms. Jeszcze jedna taka akcja i wyjebie ten kawałek. Obiecuje

I to wszystko raptem w godzinę.


    Wróciłem do domu i zajrzałem w to pisałem. Porównałem wersję z lapka, z kalendarza i z głowy (jakieś szczątki zostały). Mimo, że stworzyłem 3 wersje tego samego i po jakotakim połączeniu i ujednoliceniu to straszne gówno wyszło. I kuźwa tak jest zawsze. Jak coś sklecę i zacznę to rozkminiać to się musi spieprzyć. I to już nie jest takie fajne jak na początku.

    PS. Właśnie przywlokłem z poczty 3 numery Kartonu. :D



Brak komentarzy:

:: liczymy ::

free counters

:: ludki ::